W ostatni weekend lutego w Poznaniu odbyły się Międzynarodowe Targi Ferma Bydła oraz Salon Wozów Paszowych i Maszyn do Zbioru i Konserwacji Pasz. To dziesiąte edycje imprez organizowanych przez Krajowe Stowarzyszenie Promocji Obszarów Wiejskich. Wśród maszyn rolniczych, które można było tu oglądać na uwagę zasługują zwłaszcza wozy asenizacyjne Terra Variant 500. Poza tym warto było zatrzymać się na chwilę po to aby zobaczyć przyczepy Strautmann - Super Vitesse, rozrzutniki marki Bergmann, rozścielacze słomy Teagle Tomahawk 808. Inne maszyny rolnicze prezentowane na targach to między innymi prasy Sipma 2599, czy też wozy paszowe BVL.
Obie imprezy należą do najbardziej znaczących pokazów specjalistycznych w kraju. W tegorocznych wzięło udział blisko dwieście firm. Sporą część oferty stanowiły maszyny i urządzenia wykorzystywane w gospodarstwach hodowlanych, znajdujące zastosowanie przy zbiorze i w transporcie pasz dla bydła oraz przy przygotowywaniu pól pod uprawę roślin pastewnych.
Polowe giganty
Terra Variant 500 to prawdziwy kolos. Samojezdny wóz asenizacyjny do wywozu gnojowicy zbudowano na podwoziu marki Holmer. Pojazd napędzany jest 500-konnym silnikiem wysokoprężnym Mercedesa. Zbiornik ma poj. 21 tys. l.
Maszyna porusza się na czterech kołach, możliwe są trzy tryby jazdy: skręcane są tylko koła przednie; koła przednie i tylne skręcane są w tę samą stronę (tzw. psi chód); koła przednie i tylne są skręcane w przeciwnych kierunkach. Ta różnorodność pomaga poruszać się w terenie, bowiem maszyna, poza funkcją transportową, zaopatrzona w dodatkowy osprzęt potrafi aplikować doglebowo gnojowicę na polu.
Wśród przyczep zwracały uwagę m.in. produkty marki Strautmann. Zainteresowanie budziła głównie przyczepa zbierająca Super Vitesse, produkt adresowany zarówno do rolników indywidualnych, jak i do firm usługowych.
- Decydujące znaczenie dla wydajności i opłacalności stosowania takiej przyczepy mają wyjątkowo trwały agregat przenośnika oraz mało zużywający się rotor w Vitesse - powiedziała nam Patrycja Nyga (Pol-Strautmann, Lwówek, woj. wielkopolskie).
Rozrzucają i ścielą
Na stoisku firmy Berutex (Siechnice, woj. dolnośląskie) pokazano m.in. rozrzutniki obornika marki Bergmann. Rodzina obejmuje przyczepy jedno-, dwu-, a także trzyosiowe o masie całkowitej od 6 do 32 t. - Coraz ważniejsza dla polskiego odbiorcy jest uniwersalność, te przyczepy mogą pełnić nie tylko rolę rozrzutnika obornika, ale także wszelkich innych sypkich produktów, stosowane są też po prostu w transporcie rolniczym - wyjaśnił Andrzej Goździk (Berutex).
Podobną funkcję pełnią debiutujące niedawno na naszym rynku rozrzutniki Brochard w wersji Junior. - Dotychczas mieliśmy w swej ofercie większe rozrzutniki, Junior ma wypełnić lukę i jest odpowiedzią na pytania adresowane do nas od rolników dysponujących mniejszymi gospodarstwami - powiedział przedstawiciel dystrybutora na Polskę, Przemysław Zieliński z firmy RLB Handel (Wolin, woj. zachodniopomorskie). Dziesięciotonowy Junior do obsługi potrzebuje ciągnika o relatywnie niewielkiej mocy, ok. 90 KM.
Na stoisku Dozagro z Odolanowa (woj. wielkopolskie) można było zobaczyć m.in. nowe rozściełacze słomy, poruszające się na kołach Teagle Tomahawk 808, umożliwiające również rozdrabnianie balotów z sianokiszonką. Maszyny mają regulowany kierunek ścielenia i dwie prędkości wirnika wyrzucającego.
Nawożą i prasują
W grupie maszyn do nawożenia pól znalazł się rozsiewacz Axis 30.1 marki Rauch. To maszyna do średnich i dużych gospodarstw, pracująca na szerokości od 12 do 42 m. Zaopatrzono ją w elektroniczny system Quanton-E, dozownik uzależniający dawkę od prędkości jazdy ciągnika.
- Rozsiewacz może współpracować z wagą - wyjaśnił Andrzej Rembacz (Kuhn Polska, Suchy Las, woj. wielkopolskie, importer maszyn Rauch).
Nowością w grupie pras kostkujących jest natomiast zmiennokomorowe urządzenie o symbolu Z599, produkt lubelskiej Sipmy. Pozwala regulować średnicę bel w zakresie od 0,8 do 1,8 m, w zależności od potrzeb danego gospodarstwa.
Specjaliści od paszy
Sporą grupę prezentowanych na targach wozów paszowych stanowiły produkty polskie. - Gdy rozpoczynaliśmy produkcję, a było to osiem lat temu, rolnicy nierzadko pytali, do czego służą wozy paszowe. Od tego czasu ich popularność wzrastała z każdym rokiem - stwierdził Zbigniew Boguniewicz z Metaltechu Mirosławiec (woj. zachodniopomorskie). Ten znany producent pokazał m.in. wozy typu WP (również z własnym napędem silnikowym), dysponujące obj. od 6 do 24 m sześc. Jak podkreślał Sławomir Losiak z firmy Alima-Bis (Środa Wielkopolska), zajmującej się sprzedażą wozów paszowych rodem z RMH Polska, rolnicy szukają obecnie maszyn o prostej konstrukcji, niemających zbyt dużego zapotrzebowania na moc. Wśród produktów zagranicznych były m.in. wozy paszowe marki BVL o obj. od 6,5 do 40 m sześc., również z funkcją samozaładowczą i wycinakiem.
zdaniem wystawcy: Waldemar Gertig - Dozagro (Odolanów, woj. wielkopolskie):
- Od pewnego czasu obserwujemy wzmożone zainteresowanie maszynami, które ułatwiają pracę w oborach, np. przy rozściełaniu słomy. I nie chodzi tylko o potężne gospodarstwa, ale również te, których stada liczą zaledwie kilkadziesiąt sztuk bydła. Hodowcy coraz bardziej cenią sobie czas, a także liczą koszty związane np. z zatrudnianiem pracowników. Nawet nieduża maszyna potrafi zastąpić kilka osób. Zwłaszcza że przy zakupie można skorzystać z unijnych dotacji (w tej chwili ok. 80 proc. zakupów w naszej firmie dokonywanych jest właśnie za pomocą tych środków), co czyni wydatek nie aż tak bardzo wysokim, jak mogłoby się wydawać.