Z początkiem maja zniesiono zakaz przewozów kabotażowych w krajach Unii Europejskiej. Przewoźnicy mogą wykonywać zlecenia transportowe w krajach, w których nie mają siedziby. Ciężarówka z Polski może zatem przewieźć towar np. z Monachium do Berlina bez opuszczania Niemiec. Przewoźnicy z innych krajów Unii Europejskiej mogą jednak wykonywać podobne usługi w naszym kraju.
Z początkiem maja zniesiono zakaz przewozów kabotażowych w krajach Unii Europejskiej. Przewoźnicy mogą wykonywać zlecenia transportowe w krajach, w których nie mają siedziby. Ciężarówka z Polski może zatem przewieźć towar np. z Monachium do Berlina bez opuszczania Niemiec. Z uwagi na okres przejściowy dla polskich firm do 1 maja br. kabotaż był dozwolony jedynie w Portugalii, Irlandii i Szwecji. Teraz zostały otwarte wewnętrzne rynki przewozowe wszystkich krajów UE z wyjątkiem Bułgarii i Rumunii.
Ciężarówka wraca po dostarczeniu towaru i po drodze można częściowo wyeliminować pusty przejazd. W sytuacji, kiedy w kraju brakuje zleceń, mogłaby to być deska ratunku dla niejednej firmy. Tylko że za granicą też kryzys. Mało tego, otwarcie rynków działa w obie strony, tzn. przewoźnicy z innych krajów mogą teraz świadczyć usługi w Polsce i odbierać zlecenia naszym firmom. Kabotaż, jak kij, ma dwa końce.