Kontynuujemy cykl publikacji, które - mamy nadzieję - pomogą naszym Czytelnikom w wyborze odpowiedniej maszyny. Pisaliśmy już o ciągnikach rolniczych, dziś czas na ładowarki czołowe. Rolnicy szukają przede wszystkim maszyn uniwersalnych. Wynika to m.in. z możliwości zamontowania: kosiarki, grabiarki, chwytaka czy wideł. Warto zatem sprawdzić, czy w wyposażeniu jest szybkozłącze pozwalające na łatwą wymianę osprzętu. Rozmiary maszyny z reguły decydują o tym, czy można ją wykorzystać w konkretnym pomieszczeniu w gospodarstwie. Długość, szerokość i wysokość ładowarek to jednak nie wszystko. Chodzi też o mechanizm skrętu.
Do niedawna wśród polskich rolników największym zainteresowaniem cieszyły się tradycyjne ładowacze czołowe przeznaczone do współpracy z ciągnikami. Teraz coraz większe powodzenie mają ładowacze samojezdne, często z ramieniem teleskopowym.
Do zadań różnych
- Podstawową kwestią, którą trzeba przeanalizować przed decyzją o zakupie, jest zastosowanie maszyny - mówi Benoit de Vos, polski dystrybutor ładowaczy francuskiej marki Pichon. - Chodzi nie tylko o to, do jakich zadań maszyna będzie wykorzystana teraz, ale też o to, do jakich przyda się w przyszłości. Radzę kupować ładowacze możliwie uniwersalne, pozwalające na łatwy montaż różnego rodzaju osprzętu. Taki przyda się zarówno w polu, jak i np. w oborze.
Tę wielofunkcyjność swych maszyn podkreśla coraz więcej producentów i dystrybutorów. Konstruowane są one zazwyczaj tak, by sprawdzały się zarówno w pracach polowych, jak i w ogrodnictwie, w gospodarstwie hodowlanym lub w zagrodzie. Wynika to m.in. z możliwości zamontowania: kosiarki, grabiarki, chwytaka czy wideł. Warto zatem sprawdzić, czy w wyposażeniu jest szybkozłącze pozwalające na łatwą wymianę osprzętu. W sytuacji, gdy maszyny będą wykorzystywane w warunkach terenowych, należy zainteresować się tymi, które mają duży prześwit, napęd na cztery koła oraz system amortyzacji ładunku. Konieczne wydaje się też upewnienie się, czy dla danego ładowacza samojezdnego dostępne jest ogumienie ułatwiające pracę w terenie (opony terenowe lub ogrodowe).
- Radzę też sprawdzić, czy samojezdny ładowacz może pełnić funkcję ciągnika. Niektóre są w stanie holować np. przyczepy o wadze kilku ton, co dla komfortu pracy w gospodarstwie może mieć olbrzymie znaczenie - mówi Ryszard Ciuruś z Pol-Motu-Warfama z Dobrego Miasta (woj. warmińsko-mazurskie), dystrybutor ładowaczy marki Agromatic.
Ważne parametry
Rozmiary maszyny z reguły decydują o tym, czy można ją wykorzystać w konkretnym pomieszczeniu w gospodarstwie. Długość, szerokość i wysokość to jednak nie wszystko. Chodzi też o mechanizm skrętu. W ciasnych korytarzach roboczych sprawdzają się np. ładowacze przegubowe, o wyjątkowo małej średnicy zawracania. Dobrze, jeśli dostęp do stanowiska operatora maszyny mamy z dwóch stron. - Bardzo ważne jest także dobranie maszyny pod kątem odpowiedniego udźwigu i zasięgu - mówi Hieronim Nawrocki z firmy Rolbud Lubimierz (woj. wielkopolskie), dystrybutor ładowaczy marki Schaffer. Specjaliści zalecają, aby przed zakupem dokładnie przeanalizować udźwig maszyny przy danym wysięgu. - Niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, że im większy jest wysięg do przodu czy na boki, tym mniejszy udźwig ładowacza - mówi Benoit de Vos (Pichon). - Użytkownik powinien wiedzieć najlepiej, jakie parametry są w jego gospodarstwie najważniejsze. Ponadto radziłbym zainteresować się maksymalną wysokością wyładunku.
W zgodnej opinii producentów i handlowców nie należy kupować maszyn z możliwościami na styk w stosunku do potrzeb, ale zachować co najmniej kilkunastoprocentową rezerwę mocy, zasięgu, udźwigu itd.