Rynek nowych naczep w ostatnich miesiącach przyhamował. Najwięksi dystrybutorzy tych pojazdów przyznają, że popyt zmalał. To efekt spadku sprzedaży nowych i używanych ciągników siodłowych. - Mamy lekki dołek, ale to nie jest krach - twierdzą dystrybutorzy naczep. Sytuacja na rynku środków transportu zaczyna się stabilizować przede wszystkim z powodu spadku rentowności przedsiębiorstw transportowych specjalizujących się w przewozach międzynarodowych, co jest efektem wzmacniającej się złotówki. Jedną z nielicznych firm, które liczą w tym roku na wzrost sprzedaży naczep, jest ich największy polski producent - Wielton.
Po rekordowym 2007 roku rynek środków transportu uspokoił się. Przewoźnicy zaczęli spokojniej odnawiać i rozbudowywać floty. Czas oczekiwania na nowe pojazdy znacznie się skrócił, coraz więcej firm handlujących ciągnikami i naczepami oferuje pojazdy od ręki.
Powód: mniejsza rentowność
Sytuacja na rynku środków transportu zaczyna się stabilizować przede wszystkim z powodu spadku rentowności przedsiębiorstw transportowych specjalizujących się w przewozach międzynarodowych, co jest efektem wzmacniającej się złotówki. Jak oceniają sami przewoźnicy, rentowność ich firm spadła od ubiegłego roku o 20-30 proc. Transportowcy zarabiają mniej, więc bardziej liczą się z pieniędzmi.
Lekko w dół
Jak twierdzą importerzy, sprzedaż nowych naczep spadła w porównaniu do ubiegłego roku, jednak nie można mówić o krachu. - Odczuwamy zastój w sprzedaży naczep, część klientów, którzy zamówili pojazdy w ubiegłym roku, rezygnuje, po raz pierwszy od wielu miesięcy mamy na placu naczepy dostępne od ręki - przyznaje Krzysztof Adamiuk, prezes zarządu Kögel Polska, jednego z największych dystrybutorów naczep w Polsce. - Jednak szacujemy, że sprzedamy w tym roku około 3.000 naczep, czyli o 300 mniej niż w rekordowym ubiegłym - dodaje.
Mniejsze zainteresowanie naczepami dostrzega też Jacek Podkowiński, prezes zarządu spółki Podkowiński z Krakowa, jednego z dwóch przedstawicieli firmy Schwarzmüller w Polsce. - Klientów jest mniej niż w ubiegłym roku, ale nie widać tego po naszych wynikach sprzedaży, bo kończymy jeszcze realizację ubiegłorocznych zamówień. Wszystko okaże się w drugiej połowie roku.
Maciej Michalski, członek zarządu Pozkrone, generalnego dystrybutora naczep Krone w Polsce, również uważa, że decydująca będzie druga połowa roku. - W dalszym ciągu realizujemy zamówienia z drugiej połowy 2007 r. Faktycznie niektórzy klienci przesuwają terminy odbioru naczep, ale czy sprzedaż spadnie i o ile, dowiemy się dopiero w drugiej połowie roku.
Wyjątek: Wielton
Jedną z nielicznych firm, które liczą w tym roku na wzrost sprzedaży naczep, jest ich największy polski producent - Wielton. - W pierwszym kwartale 2008 r. sprzedaliśmy wyraźnie więcej pojazdów niż w analogicznym okresie 2007 r., liczymy więc na zrealizowanie tegorocznego, większego od zeszłorocznego, planu sprzedaży - mówi Anna Posmyk, szefowa działu marketingu Wieltonu. Przyznaje jednak, że ubiegłoroczną sprzedaż firmy ograniczały możliwości produkcyjne, a te są w tym roku większe.
Dilerzy narzekają
Na spadek sprzedaży naczep najbardziej narzekają ich dilerzy, część z nich ogranicza wydatki na reklamę oferowanych przez siebie pojazdów. - Po dobrym ubiegłym roku zwiększyliśmy zamówienia u importerów, a teraz te naczepy zalegają u nas na placach, a o klientów trudniej. Tragedii nie ma, ale spadek sprzedaży jest ewidentny - słyszymy.