Na wschodniej granicy znowu trzeba czekać trzy dni na odprawę. W trzeci weekend lutego utworzyły się kilkunastokilometrowe kolejki tirów. Najgorzej było na granicy z Ukrainą.
Tym razem, jak zapewniła nas Marzena Siemieniuk, rzeczniczka Izby Celnej w Białej Podlaskiej, zator nie był wynikiem protestu czy opieszałości funkcjonariuszy, lecz efektem większego natężenia ruchu.
Na wschodniej granicy znowu trzeba czekać trzy dni na odprawę. W trzeci weekend lutego utworzyły się kilkunastokilometrowe kolejki tirów. Najgorzej było na granicy z Ukrainą.
Tym razem, jak zapewniła nas Marzena Siemieniuk, rzeczniczka Izby Celnej w Białej Podlaskiej, zator nie był wynikiem protestu czy opieszałości funkcjonariuszy, lecz efektem większego natężenia ruchu. - Bijemy rekordy prędkości i o ile standardowo na zmianie odprawialiśmy dotychczas po 250 ciężarówek, to teraz nawet po 360 - wyjaśniła nam pani rzecznik.
- Ale przepustowość przejść granicznych, zwłaszcza po ukraińskiej stronie, jest ograniczona. Tym bardziej że corocznie ruch wzrasta nam o 20 procent.
Sytuacja będzie się więc powtarzać. Jak dodała M. Siemieniuk, tworzenia się długich kolejek na wschodniej granicy RP nie da się uniknąć aż do czasu rozbudowy przejść.