Mariusz Kozioł, przedsiębiorca z Radomia, zamiast koncentrować się na pracy, studiuje przepisy o ogranicznikach prędkości. - Wychodzi na to, że muszę mieć ogranicznik w Roburze zarejestrowanym po raz pierwszy w 1988 roku - mówi. - To dramat, bo taki ogranicznik jest droższy od mojego auta, ale chyba znalazłem wyjście!
Pan Mariusz pracuje przy utrzymaniu dróg. Robur, choć stary, świetnie się przy tym sprawdza. Zgodnie z przepisami, od 1 stycznia 2008 roku wymaga się formalnie od wszystkich ciężarówek o DMC powyżej 3,5 t i zarejestrowanych w okresie od 1.01.1988 r. wyposażenia w ogranicznik prędkości uniemożliwiający rozwinięcie prędkości większej niż 90 km/h. Takie urządzenie kosztuje wraz z montażem nawet 3 tys. zł. Brak potwierdzenia wyposażenia w ogranicznik od 1 stycznia 2008 roku formalnie skutkuje negatywnym wynikiem okresowych badań technicznych i niedopuszczeniem do ruchu. - A mnie na to auto akurat zbliża się termin badań - mówi pan Mariusz. - Montaż ogranicznika droższego niż wóz byłby jednak bez sensu. Teoretycznie, aby dalej pracować, powinienem więc kupić jakiś nowy pojazd za co najmniej 10 tys. zł, czego nie planowałem. A Robura sprzedać. Tylko kto go kupi za 3 tys. zł, skoro bez ogranicznika nie będzie mógł zrobić badań i też nie będzie mógł nim jeździć?
Dlatego przedsiębiorca intensywnie studiuje przepisy. I dostrzega szansę na wybrnięcie z kłopotu. To zapis w nowelizacji Prawa o ruchu drogowym z 23.07.2003 r., który mówi, iż ograniczników nie wymaga się w odniesieniu do pojazdów nierozwijających ze względów konstrukcyjnych prędkości większej niż ta określona w ustawie (w przypadku aut ciężarowych 90 km/h).
- A na niemieckiej stronie o Roburze znalazłem właśnie informację, że rozwija prędkość maksymalną 85 km/h - mówi przedsiębiorca. Rafał Szczerbicki, radca prawny z Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów potwierdza, że ten zapis stwarza szansę dla właścicieli starych aut. Jak dodaje, muszą oni jednak potwierdzić ów fakt wyciągiem ze świadectwa homologacji, w ostateczności opinią uprawnionego rzeczoznawcy.
- Inna szansa na uniknięcie kosztów związanych z ogranicznikiem, nawet gdy konstrukcja pojazdu umożliwia rozwijanie większej prędkości, to wniosek do ministra infrastruktury o indywidualne odstępstwo od warunków technicznych - dodaje ekspert. - Decyduje uznanie ministra. Może się zgodzić albo nie.
Jak podkreśla prawnik PISKP, przepisy o ogranicznikach są bardzo zawiłe i pełne wewnętrznych sprzeczności. Już odkrył w nich logiczną lukę dotyczącą aut ciężarowych o DMC od 7,5 do 12 t włącznie, zarejestrowanych po raz pierwszy przed 01.10.2001. Mogą jego zdaniem nie mieć ograniczników, choć mniejsze dostawczaki (od 3,5 do 7,5 t DMC włącznie) i większe ciężarówki muszą je mieć. Podobna luka dotyczy autobusów w przedziale DMC od powyżej 5 t do 10 t włącznie. Do sprawy wrócimy.