Maszyny budowlane. Kupujemy coraz więcej używanych wozideł
Rośnie w Polsce popularność używanych wozideł. Są to przede wszystkim maszyny przegubowe o mniejszej ładowności, ale bardziej wszechstronne niż wozidła sztywnoramowe. Sztywnoramowe wozidła przeważają w polskich kamieniołomach. Zazwyczaj są to Biełazy, których liczbę szacuje się na 700-800 sztuk. Rocznie przybywa nam około 60 nowych maszyn sztywnoramowych, wśród których wciąż gros stanowią Biełazy. Nie wiadomo, ile może być sprzedawanych takich wozideł używanych, wiemy jedynie, że w zeszłym roku odbudowano w Polsce około 20 sztuk sztywnoramowych Biełazów. Część z nich nie trafiła na rynek wtórny, ponieważ po remoncie wróciła do pierwotnych użytkowników.
W Polsce i za granicą dużo łatwiej można kupić używane wozidło przegubowe niż sztywnoramowe. Wynika to najprawdopodobniej z tego, że sztywne wozidła technologiczne użytkowane są w kopalniach odkrywkowych, gdzie niemal zawsze mają pracę. Przegubowe maszyny kupują zaś często firmy wykonujące zlecone roboty ziemne. Egzystencja takich przedsiębiorstw zależy przede wszystkim od dużych inwestycji, takich jak budowa elektrowni wodnych czy też autostrad. Zdarza się więc, że firmy pozbywają się maszyn, dla których nie ma pracy, aby zainwestować w inne, mogące w danym momencie zarabiać.
Ruch w przegubach
Żadna z firm nie bada, ile używanych wozideł trafia rocznie do Polski. Znaczna część pochodzi z importu indywidualnego, bowiem rodzime firmy nierzadko kupują na Zachodzie bez pośredników. Pewną część krajowego rynku wozideł używanych stanowią pojazdy pracujące już wcześniej w naszym kraju.
Takie też oferuje m.in. firma Volvo Maszyny Budowlane Polska. - Obserwujemy, że wozidła przegubowe, bo tylko takie od wielu lat produkuje Volvo, cieszą się coraz większym uznaniem w Polsce - informuje Adam Jasiński z oddziału firmy w Gębocinie koło Torunia. - W zeszłym roku sprzedawaliśmy przede wszystkim pojazdy wyprodukowane po 2000 roku, w dobrym stanie technicznym.
Aktualnie firma ma do sprzedania ponad 30 sztuk dwuletnich wozideł A40D, które wróciły z wynajmu długoterminowego. Ceny maszyn ustalono na 230-240 tys. euro netto, zależnie od przebiegu (od 3,5 do 5 tys. motogodzin).
Niewiele firm ma aż tak duży wybór używanych wozideł. Zazwyczaj na placach komisowych znaleźć można pojedyncze sztuki. W wypadku tych maszyn sprzedaż nie jest taka prosta. Firma Maku z Miedzichowa w woj. wielkopolskim, sprzedająca maszyny importowane z Niemiec, oferowała wozidło Terex TA30 z 2002 roku przez cztery miesiące. Cena, którą uzyskała, była tylko o pięć tys. zł netto niższa od ceny wywoławczej, ale i tak Maku nie zamierza sprowadzać więcej tego typu maszyn.
Sporo wozideł znaleźliśmy w firmie handlującej sprzętem budowlanym Maszyny Budowlane Jerzego Olszewskiego z Białej Podlaskiej.
Firma ta oferowała, gdy zbieraliśmy materiał, pięć przegubowców z lat 1995-2001. Nie narzeka na brak klientów: - Wozidła przegubowe nieźle się sprzedają - mówi Jerzy Olszewski. - Nie mam w ofercie sztywnoramowych, ponieważ prowadzę biznes zbyt daleko od gór, gdzie działa większość kopalń odkrywkowych.
Polak na aukcji
Zeszły rok przyniósł wzrost zainteresowania dużymi aukcjami maszyn budowlanych, jakie organizowane są na zachodzie Europy. Tylko w jednej z firm, Ritchie Bros Auctioneers, której centrala znajduje się w Kanadzie, Polscy klienci kupili maszyny za ponad 43 mln euro netto.
- Niecały milion euro z tego przypadł na używane wozidła technologiczne - informuje Max Bojsza z polskiego przedstawicielstwa kanadyjskiej firmy mieszczącego się w Chorzowie. - Polscy klienci kupili około 10 sztuk wozideł przegubowych w zeszłym roku. Były to zazwyczaj maszyny Volvo i Terex. Przeważały pojazdy wyprodukowane w nowym tysiącleciu.
W zeszłym roku firma sprzedała aż cztery tysiące maszyn i nawet jeżeli tylko kilka procent z tego stanowiły wozidła, to i tak wybór był ogromny: - Tylko na ostatniej aukcji wystawiliśmy 57 sztuk wozideł - dodaje Max Bojsza. - Bardzo dużo było wśród nich rocznych lub maksymalnie dwuletnich wozideł Terex, których stan określić można jako niemal idealny.
W kamieniołomach
Z uwagi na wysoką cenę zakupu i niepewną sytuację ze zleceniami na budowach wozidła przegubowe coraz częściej wykorzystywane są do pracy w kopalniach odkrywkowych i kamieniołomach: - Zastępują tam transport taśmociągiem, który jest dużo bardziej awaryjny - mówi Adam Jasiński z Volvo Maszyny Budowlane Polska.
Generalnie jednak wozidła przegubowe to odosobnione przypadki i w polskich kamieniołomach wciąż rządzą sztywnoramowe. Zazwyczaj są to Biełazy, których liczbę szacuje się na 700-800 sztuk. Rocznie przybywa nam około 60 nowych maszyn sztywnoramowych, wśród których wciąż gros stanowią Biełazy. Nie wiadomo, ile może być sprzedawanych takich wozideł używanych, wiemy jedynie, że w zeszłym roku odbudowano w Polsce około 20 sztuk sztywnoramowych Biełazów. Część z nich nie trafiła na rynek wtórny, ponieważ po remoncie wróciła do pierwotnych użytkowników.
Proces odbudowy, podobnie jak w przypadku spycharek i ładowarek, jest kompleksowy. - Zaczynamy od kompletnej rozbiórki każdego wozidła i weryfikacji stanu poszczególnych podzespołów - wyjaśnia Paweł Chłopek, pracownik firmy Azap mieszczącej się w Nowinach pod Kielcami. - Zazwyczaj poważnej ingerencji wymagają skrzynie ładunkowe, w których wymienia się na nowe około 70 procent blach.
Kolejnym etapem odbudowy jest remont silnika. W tym wypadku, w przeciwieństwie do spycharek czy ładowarek, rzadko zdarza się, aby klient zamawiał nowy motor:
- W silniku wymieniamy większość części, począwszy od głowic, tulei, tłoków, a na obudowie, jeżeli jest zniszczona, skończywszy - kontynuuje Paweł Chłopek. - Zazwyczaj jedynie wał zostaje ten sam, wykonujemy jednak jego szlif.
Potem naprawia się skrzynię biegów, osie, wały, mosty, wymienia się przewody hydrauliczne itp. Rama, skrzynia i kabina jest piaskowana i lakierowana. Na odbudowane wozidło udzielana jest gwarancja, która w zależności od warunków umowy i zaawansowania remontu obowiązuje najczęściej od trzech do sześciu miesięcy. Czasem jednak zdarzają się gwarancje roczne, czyli takie same jak w przypadku fabrycznie nowych Biełazów:
- Sporo klientów woli odbudowane Biełazy od nowych; te ostatnie bowiem produkowane są w coraz większym pośpiechu i niekoniecznie są dopracowane - mówi Paweł Chłopek. - Odbudowane są o połowę tańsze.
Nowoczesne bez części
Wiekowe maszyny można również do pewnego stopnia unowocześniać, czym zajmuje się kielecka firma Polmark. W kabinie wozidła da się zamontować maty wygłuszające, pneumatyczny fotel operatora, klimatyzację i system przeciwpożarowy. Do mechaniki maszyny można dołożyć układ smarowania oraz automatyczny regulator poziomu oleju w silniku.
Prawdziwym wyzwaniem dla firm naprawiających Biełazy jest jednak brak części zamiennych. Podobno kooperanci producenta nie przewidzieli zwiększonego zainteresowania nowymi maszynami i nie nadążają z produkcją części.
Trzy pytania do.
Stefana Rulewskiego, kierownika wykonującej roboty ziemne firmy Transfer z miejscowości Skarszewy w województwie pomorskim
- Użytkujecie w firmie starsze wozidła przegubowe, czy opłaca się importować tego typu maszyny?
- Mamy głównie maszyny firmy O&K, wyprodukowane między 1992 a 1995 rokiem. Importowaliśmy je na własną rękę z Niemiec i były w dobrym stanie technicznym. Wnet okazało się, że wymagały jednak kilku napraw, które okazały się dużo droższe niż przypuszczaliśmy. Szacuję, że w porównaniu ze zwykłymi wywrotkami części do wozideł są dziesięciokrotnie droższe. Z tego powodu, gdy kupowaliśmy kolejne wozidło, zdecydowaliśmy się na nowsze Volvo A40D z 2001 roku za 130 tys. euro netto, które nie wymagało ingerencji mechanika i konieczności zakupu części zamiennych.
- Gdzie najlepiej kupować części zamienne do wozideł?
- Z naszej praktyki wynika, że nie ma sensu kupować w Polsce, gdzie wszyscy narzucają wysokie marże. Dużo korzystniej jest na własną rękę importować części z zagranicy; my kupujemy je w Niemczech.
- Zamiast przy budowie dróg wasze wozidła przegubowe pracują w kopalni kruszywa, dlaczego?
- Kontrakt w kopalni jest lepszy z tego powodu, że pracuje się niemal bez przerwy w określonych porach. Przy budowie autostrady nie pracuje się np. przez kilka dni, by później robić coś bez przerwy przez 24 godziny na dobę. Umowa jest bowiem tak sformułowana, że trzeba być na każde zawołanie, co wyklucza wykonywanie innych robót w tym czasie. To nie jest najlepszy system pracy, także ze względu na operatorów maszyn, którzy muszą mieć zagwarantowany odpowiedni, wymagany przepisami wypoczynek.
Komatsu MT40 |
1995 |
6 tys. mtg |
225 tys. zł |
O&K D25 |
1994 |
8,9 tys. mtg |
130 tys. zł |
O&K D25 |
1995 |
brak danych |
145 tys. zł |
Terex TA25 |
1998 |
15 tys. mtg |
150 tys. zł |
Terex TA25 |
2001 |
12 tys. mtg |
270 tys. zł |
Volvo A25D |
2004 |
3,3 tys. mtg |
720 tys. zł |
Volvo A40D |
2005 |
4 tys. mtg |
850 tys. zł |
źródło: sprzedawcy maszyn budowlanych |