Dawid Korczyński, adwokat
Pojazd zatrzymany przez inspektorów sieradzkiej ITD – kierowca używał nie swojej karty
Podczas kontroli w Gogołowicach inspektorzy wykryli taki magnes, którym kierowca zakłócał pracę impulsatora tachografu
Tachograf zatrzymanej do kontroli przez lubuskich inspektorów ITD na autostradzie A2 ciężarówki nie rejestrował rzeczywistych aktywności kierowcy, ponieważ do instalacji był podpięty niedozwolony wyłącznik
Niedawny wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu pokazuje, kto ponosi odpowiedzialność za celowe zakłócenie pracy tachografu.
Znana wszystkim w branży
transportowej jazda „na magnesie” nie należy do wyjątków, kierowcy sięgają po urządzenia zakłócające pracę tachografu, ponieważ pomaga im to w wydłużeniu czasu na trasie, potrzebnego do szybszego ukończenie kursu. Bywa, że szefowie firm transportowych przymykają na to oko, a niekiedy, niestety nakłaniają szoferów do takich nielegalnych praktyk. Ostatnio Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu rozpatrywał sprawę, dotyczącą sytuacji, w której kierowca zainstalował przy tachografie magnes, tym samym zakłócając jego poprawne działanie i odczyt wartości. Niedozwolone urządzenie wykryli inspektorzy ITD podczas kontroli pojazdu. Następnie wojewódzki inspektor transportu drogowego stwierdził naruszenie przepisów o transporcie drogowym i nałożył karę administracyjną na przewoźnika, co potwierdził później główny inspektor transportu drogowego utrzymując tę decyzję w mocy. Sankcja karna w trybie przepisów kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia została nałożona także na kierowcę. W późniejszym etapie skarga przewoźnika trafiła do sądu administracyjnego w Poznaniu, co skończyło się jej oddaleniem. Argumenty, które zostały w niej użyte opierały się na odpowiednim przygotowaniu kierowcy do wykonywania swoich obowiązków i podkreślały użycie magnesu przez pracownika z własnej inicjatywy. Jednak WSA w Poznaniu stwierdził, że przewoźnik nie może uwolnić się od odpowiedzialności.
Za jazdę na magnesie zawsze odpowiada przewoźnik
Za jazdę na magnesie zawsze odpowiada przewoźnik. Nawet jeżeli kierowca zezna, że użył magnesu bez jego wiedzy. To wniosek płynący m. in. z niedawnego wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu z 21 maja 2019 r. III SA/Po 6/19 – przypomina adwokat Dawid Korczyński z kancelarii PrawnicyTransportu. – W uzasadnieniu wyroku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu wskazał, że zauważyć należy, że swoim zachowaniem kierowca dopuścił się naruszenia obowiązków i z punktu widzenia przepisów ustawy o transporcie drogowym, konsekwencje prawne z tego tytułu może ponosić zarówno kierowca w postaci sankcji karnej w trybie przepisów kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia jak i wykonujący przewóz przedsiębiorca w drodze kary administracyjnej za niewłaściwy nadzór nad zatrudnionym przez niego kierowcą. W omawianej sprawie, zdaniem Sądu, przedsiębiorca nie może uwolnić się od odpowiedzialności za naruszenie obowiązków lub warunków przewozu drogowego twierdząc, że nie wiedział, że kierowca założył magnes zakłócający pracę tachografu czy też, że nie miał wpływu na takie zachowanie kierowcy. W przeciwnym razie każdy przewoźnik, który ma zamiar naruszyć ustawowe przepisy tłumaczyłby się, że jego pracownik zrobił coś bez jego zgody czy w ogóle bez jego wiedzy i tym samym uwalniał by się od odpowiedzialności na podstawie art. 92c ust. 1 ustawy.
Co mówią przepisy
Adwokat Dawid Konarski wyjaśnia poniżej kwestię odpowiedzialności od strony prawnej. Polskie organy kontrolne jazdę na magnesie kwalifikują jako naruszenie lp. 6.2.1. załącznika nr 3 do ustawy z dnia 6 września 2001 r. o transporcie drogowym (alej: u.t.d.). 6.2.1. Niewłaściwa obsługa lub odłączenie homologowanego i sprawnego technicznie tachografu, skutkujące nierejestrowaniem na wykresówce lub na karcie kierowcy aktywności kierowcy, prędkości pojazdu lub przebytej drogi Stanowi ono bardzo poważne naruszenie ( BPN), zagrożone karą 5.000,00 zł, która jest nakładana na przewoźnika. Za takie naruszenie, grzywnę w wysokości 2.000,00 zł zapłaci również kierowca ( lp. 7.1. załącznika nr 1 do ustawy). Konsekwencje może ponieść również zarządzający transportem. Na ogół oprócz kary za użycie magnesu, przewoźnik zostanie również ukarany za naruszenia dotyczące przekroczenia czasu pracy kierowcy. Z tym jednak, że suma kar pieniężnych nałożonych za naruszenia stwierdzone podczas jednej kontroli drogowej, nie może przekroczyć kwoty 12 000 złotych. Dotyczy to kar nakładanych na przewoźnika, nie wlicza się do tej kwoty kar nałożonych na kierowcę i zarządzającego transportem. Jazda na magnesie, w przypadku powtarzania się takiego naruszenia, grozi wszczęciem procedury w sprawie oceny dobrej reputacji. Stanowi ona warunek prowadzenia działalności transportowej. Jej wszczęcie jest obligatoryjne w sytuacji popełnienia 3 BPN/na kierowcę/ na rok. Należy zwrócić uwagę, że chodzi o trzy naruszenia o tym samym poziomie wagi, a nie te same naruszenia (art. 7d ust. 1 pkt 2 ppkt a ustawy o transporcie drogowym). Tym samym procedura nie musi zostać wszczęta w przypadku jednego BPN. Jest ona wszczynana po wydaniu wykonalnych decyzji o nałożeniu kar pieniężnych, a zatem takich, co do których zakończyła się ścieżka odwoławcza.
Inne naruszenia przepisów o stosowaniu tachografów
Inne naruszenie polegające na ingerencji w działanie tachografu, stanowi to sklasyfikowane pod lp. 6.1.3. załącznika nr 3 do u.t.d. 6.1.3. Podłączenie do tachografu niedozwolonego urządzenia lub przedmiotu wykonanego lub przeznaczonego do celów podrabiania lub przerabiania danych rejestrowanych przez tachograf lub korzystanie z tego urządzenia lub przedmiotu Jego popełnienie wiąże się z o wiele surowszymi konsekwencjami. Stanowi ono najpoważniejsze naruszenie ( NN), zagrożone karą 10.000,00 zł, która jest nakładana na przewoźnika. Również w przypadku tego naruszenia, grzywnę w wysokości 2.000,00 zł zapłaci kierowca ( lp. 7.1. załącznika nr 1 do ustawy). W tym przypadku, z konsekwencjami powinien liczyć się również zarządzający transportem, który zapłaci karę w wysokości 2.000,00 zł ( lp. 16 załącznika nr 4 do ustawy). W przypadku tego naruszenia, przewoźnikowi oprócz kary finansowej grozi wszczęcie procedury w sprawie oceny dobrej reputacji już w przypadku jednego naruszenia. Zgodnie z art. 7d ust. 1 pkt 2 ppkt b ustawy o transporcie drogowym, procedurę wszczyna się w przypadku wydania wykonalnej decyzji administracyjnej o nałożeniu kary pieniężnej za najpoważniejsze naruszenie określone w załączniku nr 3 (…). Podłączenie do tachografu niedozwolonego urządzenia lub przedmiotu wykonanego lub przeznaczonego do celów podrabiania lub przerabiania danych rejestrowanych przez tachograf lub korzystanie z tego urządzenia lub przedmiotu, stanowi takie naruszenie.
Różna kwalifikacja, różne konsekwencje
Tym samym ingerencja w działanie tachografu, w zależności od tego na czym polega, jest różnie kwalifikowana. Różne są również jej konsekwencje, zarówno w zakresie wysokości przewidzianych kar, jak i przede wszystkim procedury dotyczącej oceny dobrej reputacji. Należy jednak poczynić zastrzeżenie, że pojawiają się informacje o zmianie podejścia kontrolujących do kwalifikacji naruszenia polegającego na użyciu magnesu I uznawaniu go, podobnie jak innych sposobów ingerencji w działanie tachografu, za naruszenie sklasyfikowane pod lp. 6.1.3. załącznika nr 3 do u.t.d. Jest ono wówczas zagrożone wyższą karą pieniężną (10.000,00 zł) oraz surowszymi konsekwencjami w zakresie oceny dobrej reputacji (waga naruszenia – NN).
Ingerencja w tachograf a inne konsekwencje finansowe
Należy również zwrócić uwagę na uprawnienia służb kontrolnych wynikające z rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 165/2014. Mają oni prawo skierować pojazd do zatwierdzonego warsztatu w celu przeprowadzenia dodatkowych badań, jeżeli znajdą wystarczające dowody pozwalające podejrzewać, że dokonano manipulacji. Badania te mają służyć ustaleniu, czy tachograf działał poprawnie, czy prawidłowo rejestruje i przechowuje dane, i czy poprawne są parametry kalibracji. W przypadku stwierdzenia podłączenia do tachografu urządzenia lub przedmiotu albo zainstalowania oprogramowania, wykonanego lub przeznaczonego do celów podrabiania lub przerabiania danych rejestrowanych przez tachograf, koszty badania poniesie przewoźnik. Mogą one wynieść nawet do 15 000 zł (art. 26 ust. 5 ustawy z 5 lipca 2018 r. o tachografach).
Czy ingerencja w działanie tachografu stanowi przestępstwo?
W publikacjach dotyczących konsekwencji prawnych manipulowania tachografem pomijana jest kwestia odpowiedzialności karnej. Należy jednak zwrócić na nią uwagę, ze względu na dodanie w kodeksie karnym nowego przepisu. Przewiduje on karalność za cofanie lub inną ingerencję we wskazania licznika przebiegu w pojeździe mechanicznym. Mowa o obowiązującym od 25 maja 2019 r. art. 306a kodeksu karnego. Stanowi on, że kto zmienia wskazanie drogomierza pojazdu mechanicznego lub ingeruje w prawidłowość jego pomiaru, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Tej samej karze podlega również ten. kto zleca wykonanie takiego czynu. Celem wprowadzenia tego przepisu (tzw. ratio legis) było przeciwdziałanie tzw. procederowi kręcenia liczników. Jednak jego literalne brzmienie może sugerować, że mógłby on mieć zastosowanie w niektórych przypadkach ingerencji w zapisy tachografu. Czy dojdzie do takiej kwalifikacji trudno w tej chwili powiedzieć.
W jakich przypadkach przepisy przewidują możliwość uniknięcia kary?
Sądy administracyjne co prawda zwracają uwagę, że przepisy ustawy o transporcie drogowym (u.t.d.) przewidują możliwość uwolnienia się przez przewoźnika od odpowiedzialności. Mowa o art. 92c ust 1 pkt 1 lub ust. 2 ustawy. Jednak z uwagi na jej obiektywny charakter, to przewoźnik powinien wykazać, że nie miał wpływu na powstanie naruszenia i nastąpiło ono wskutek zdarzeń i okoliczności, których nie mógł przewidzieć. Sądy wskazują, że przy ocenie tego należy uwzględnić kryterium należytej staranności. Przewoźnik ma bowiem wpływ na to, czy zatrudniani przez niego kierowcy dopuszczają się naruszeń. Nawet jeśli są one przez nich umyślnie zawinione. Wpływ ten polega, między innymi, na prowadzeniu odpowiednich szkoleń, dokonywaniu kontroli lub doborze kadry, w taki sposób, aby do naruszeń nie dochodziło. Podkreślenia wymaga, że przedsiębiorca ma możliwość reagowania na działania osób, którymi posługuje się przy wykonywania transportu drogowego. Między innymi poprzez bieżącą kontrolę dokumentacji obrazującej czas pracy kierowcy i stosowanie środków dyscyplinujących. Tyle adwokat Dawid Korczyński.
Inspekcja wciąż wyłapuje
Tymczasem ITD często łapie kierowców, którzy zakłócają pracę urządzeń pokładowych. Jeszcze nie ucichły echa nocnej akcji przeprowadzonej przez legnickich inspektorów transportu drogowego z WITD we Wrocławiu dotyczącej m.in. wykrywaniem manipulacji tachografów, a kolejny kierowca został złapany na manipulacji. Do kontroli drogowej w miejscowości Gogołowice został niedawno zatrzymany ciągnik siodłowy, którego kierujący używał magnesu aby zakłócić pracę impulsatora tachografu. Podczas kontroli ciągnika siodłowego z naczepą należącego do polskiego przewoźnika pobrano dane cyfrowe z karty kierowcy i pamięci masowej tachografu. Przeprowadzona analiza wzbudziła wątpliwość inspektora co do wiarygodności zapisów. Krótka rozmowa z kierowcą wystarczyła, aby potwierdzić, że stosuje on niedozwolone praktyki. Kierowca przyznał się, że podczas tzw. podjazdów pod załadunek oraz w celu „wykręcenia sobie przerwy” używa magnesu. Inspektorzy dysponują najnowocześniejszymi urządzeniami do wykrywania manipulacji, co pozwala na ich ujawnianie, a w konsekwencji prowadzi do nieuchronności kary. Zgodnie z obowiązującymi przepisami kierowca, przedsiębiorca oraz zarządzający transportem w przedsiębiorstwie poniosą kary określone w ustawie o transporcie drogowym.
Nietypowa „awaria” tachografu
W innym przypadku tachograf nie rejestrował jazdy, ponieważ – jak twierdził kierowca ciężarówki – zepsuł się. Kontrola Inspekcji Transportu Drogowego wykazała, że usterki nie było. Kierowca jechał „na wyłączniku”, który fałszuje zapisy czasu pracy. Kierowca ciężarówki zatrzymanej do kontroli przez lubuskich inspektorów ITD na autostradzie A2 przekonywał, że ma zepsuty tachograf i jedzie do serwisu. Tachograf zainstalowany w pojeździe należącym do polskiego przedsiębiorcy w momencie zatrzymania do kontroli rejestrował postój ciężarówki i odpoczynek szofera. Inspektorzy skierowali auto do serwisu tachografów. Tachograf nie był popsuty – wykazało badanie urządzenia. Nie rejestrował rzeczywistych aktywności kierowcy, ponieważ do instalacji był podpięty niedozwolony wyłącznik. Kierowcę ukarano mandatem. Wobec przedsiębiorcy toczy się postępowanie administracyjne w sprawie nałożenia kary pieniężnej.
Przedsiębiorcy, którzy zmuszali kierowców do jazdy „na magnesie” idą do więzienia
Bywa, że kierowcy są zmuszani przez pracodawców do jazdy na magnesie, a skutki są opłakane. Pokazuje to m.in. opisany przez Trans.Info przypadek włoskiej firmy transportowej, której szefowie stawiali kierowcom ultimatum: jazda na magnesie albo wypowiedzenie. Teraz odpowiedzą za zmuszanie kierowców do nielegalnych praktyk. Niedawno zapadł wyrok w toczącym się ponad 10 lat procesie. Prezes i członek zarządu włoskiej firmy transportowej usłyszeli werdykt. Sąd w Caltanissetta na Sycylii skazał ich na odpowiednio 8 lat i 4 miesiące oraz 7 lat i 6 miesięcy więzienia. Dodatkowo każdy z nich zapłaci grzywnę w wysokości 2,5 tys. euro. Sędzia zaakceptował niemal całkowicie wniosek prokuratora, nie uznał tylko prezesa przedsiębiorstwa za winnego w związku z poważnymi obrażeniami, jakich doznał w wypadku w 2008 r. we Francji jeden z kierowców. Do zdarzenia doszło, ponieważ szofer był przemęczony. Pracował wówczas po przekroczeniu dziennego limitu godzin pracy, co było możliwe przy użyciu magnesów. Magnesy zostały założone zgodnie z instrukcjami pracodawców. Wtedy do sądu trafił pierwszy pozew przeciwko właścicielom firmy. Wkrótce do niego dołączyły kolejne. Dochodzenie wykazało, że kierowcy regularnie jeździli przynajmniej 10 godzin bez przepisowych przerw. Podczas dochodzenia policja znalazła w kieszeni jednego z kierowców cztery magnesy.
Na cudzej karcie
Podobne konsekwencje, jak jazda na magnesie, może przynieść jazda na cudzej karcie. Oto przykład z ostatniego czasu. Właściciele firm przewozowych z województwa łódzkiego prowadzili pojazdy używając nie swoich kart kierowców. Zostali zatrzymani przez sieradzkich inspektorów transportu drogowego. Inspektorzy prowadzili rutynowe kontrole na drodze krajowej numer 74 w Osjakowie. Skontrolowali m.in. dwa pojazdy, które prowadzili właściciele lokalnych firm przewozowych. Okazało się, że szefowie jechali na nie swoich kartach kierowcy. Dodatkowo jeden z przedsiębiorców nie miał ważnych badań lekarskich i aktualnego potwierdzenia ukończenia szkolenia okresowego. Wobec kierowców toczą się postępowania administracyjne, które mogą zakończyć się karą w wysokości 3000 zł dla każdego z nich. Natomiast w związku z brakiem ważnych badań lekarskich i szkolenia okresowego, kara w wysokości 3500 złotych grozi zarządzającemu transportem w przedsiębiorstwie.
Nie chcą jeździć na magnesie
Rośnie świadomość kierowców, którzy nie chcą uczestniczyć w nastawionej tylko na zysk eksploatacji. Objawem takiego podejścia jest fecebookowa grupa „Za kółkiem”, prowadząca od stycznia akcję „Nie jeżdżę na magnesie”. Jak już informowaliśmy, jest to grupa dla wszystkich, którzy siadają za kierownicą, jak i dla tych siedzących obok; dla zawodowców i pasjonatów, a także dla zainteresowanych tematem jazdy, dziedziną transportu i związaną z nim tematyką. Akcja „Nie jeżdżę na magnesie” mająca na celu poprawę świadomości wśród kierowców zawodowych, w zakresie bezpieczeństwa na drodze, cieszy się coraz większym poparciem. „Nie podkładajmy magnesów, nie wkładamy innych kart. Czas pracy i jazdy jest ściśle określony. Dbajmy o nasze zdrowie” - to apel organizatorów. „Każda inicjatywa zwiększająca świadomość bezpieczeństwa wśród kierowców, spotyka się z naszym poparciem.” Cały czas przybywa członków grupy. Daniel Rentz, jeden z administratorów akcji na FB, prowadzący małą firmę transportową, kilka tygodni temu mówił nam o ponad pięciu tysiącach zrzeszonych kierowców, a kiedy przygotowujemy tę publikację do druku, przynależność deklaruje na FB już około ośmiu tys. osób. – Wielu kierowców jeździ na magnesie lub na cudzej karcie. Jesteśmy przeciwko temu – powiedział nam D. Rentz. Zdarzają się właściciele przedsiębiorstw transportowych, którzy wywierają presję na kierowcach, nakłaniając ich do takiego procederu. W sytuacji narastającego sprzeciwu będzie to coraz trudniejsze.